28 marca 2015

Inner Sesame Street



Na widok tego sweterka mama krótko podsumowała, że wyglądam jak potwór z "Ulicy Sezamkowej". Podobno oglądałam kiedyś tę bajkę, ale dopiero kiedy rzeczony potwór ukazał mi się w całej swej włochatej rozkoszności zrozumiałam, jak bardzo miły był ten pełen krytyki komentarz. Zapomniałam się więc obrazić i naprawdę polubiłam ten za duży, cieplutki (i czarny, czyli w kolorze idealnym na zbliżające się wiosenne upały) sweter.

On seeing this sweater my mum was very concise: 'you look like a monster from Sesame Street, darling. I used to watch this thing when younger, so one look on the computer screen was enough to make sure that I couldn't have been more flattered. I forgot to take an offence and took to this oversize, warm, furry and black (the best colour for hot spring indeed) sweater.





Dziś nie jest mój dobry dzień na rozległy esej o życiu i ubraniach, więc skoncentruję się na kilku najważniejszych elementach tej stylizacji. Od kiedy pozbyłam się zbędnego obciążenia pod postacią połowy włosów, jeszcze częściej nadużywam czerwonej szminki i jeszcze bardziej zachłannie korzystam z czarnych zasobów mojej szafy. Do tego błyszczące na czarnym oczywiście rzemyku koraliki pod szyją i cały metaliczny look nie prosi się o nic więcej. No, może tylko o Kamilę Szcześniak (klik) za obiektywem i pop-artową fototapetę w tle. Nawet modela sobie na niej znalazłam, taki ładny ma ten garniturek.


It's not my I-will-write-an-life-essay day so I am going to cut the long story short. Once havin got rid of half of my hair I have started to overuse black things and red lipstick even more than in the past. I usually add some glittering accessories and the metallic effect calls for nothing but KamilaSzcześniak (click) and her camera. Pop-art photomural has even a man in black for me, so the heaven is found.

wearing H&M sweater / sh blouse & shorts / Ryłko shoes
// ph Kamila Szcześniak



To tyle na dziś, wiosna idzie, pamiętajcie, że to najlepszy czas na coś nowego w życiu!
Xoxo, Zuza

That's it, remember guys that spring is coming to town, the best time for trying new things aplenty and enjoying life as it is.

Xoxo, Zuza


17 lutego 2015

Checked winter

     Dotychczasowy bilans mojego sezonu zima 2014/2015 przedstawia się raczej ponuro. Zgubiłam trzy pary rękawiczek, jedną czapkę i ulubione, niebieskie słuchawki. Liczba wyjazdów na narty od lipca pozostała niezmieniona, o sankach nawet nie wspominając. Śnieg (jeśli już w ogóle padał) to miał na celu albo natychmiastowe topnienie, albo irytowanie swoim widokiem mnie uwięzionej w domu lub w szkole. Pozostawało tylko wpisywanie w wyszukiwarce obrazów "Winter Wonderland" i ustawiczne powtarzanie sobie, że tegoroczna zima zasługuje na (kolejną już) drugą szansę. 
    Winter is more than less over and when time comes to sum it up I am rather less than more optimistic. I have lost three pairs of gloves, one beanie and favourite, blue headphones. Time spent skiing can't have been shorter (zero hours, zero minutes, zero seconds). Snow (when it did snow) was in for an immediate annihilation and got on my weak nerves. The only thing left was to type 'Winter Wonderland' and look at the awesome photos of awesome, nonexistent lands. I kept telling myself that everyone deserves another chance and still wait for a real winter to come and let me enjoy itself. 


Jedyne, co pozostało z dobrej, śnieżnej zimy mojej młodości (tak naprawdę mam na myśli zeszły rok, ale dzisiaj jestem Kubusiem Fatalistą) to możliwość nałożenia milionów włochatych warstw ciepłych, wzorzystych ubrań w kolorach ziemi i narzucanie na siebie szalika dopóty, dopóki nie uzyskamy efektu nonszalanckiego i bardzo naturalnego. Taka jest właśnie moja dzisiejsza stylizacja. Z bardzo prywatnych względów nie nazwę jej ubiorem "na cebulkę" i ograniczę się do wielowarstwowości - nawet brzmi jakoś bardziej poetycko.

       The only thing left form the good, old winters of my childhood (in fact I mean the one from the last year) is the possibility to put millions of furry, warm layers on and try to bind yourself with a shawl until you get a nonchalant effect of 'natural and in a constant hurry'.
wearing Stradivarius coat / Quiosque shawl / no name bag & shoes
// ph Aleksandra Dzierwa Photograph

     Kraciasty płaszczyk determinuje charakter całej stylizacji jako ciepły i przytulny w spokoju barw i klasyce kroju. Do tego błyszczący szalik (ostatnio nadużywam pseudodiamentowych ubrań) i na wieki utracone rękawiczki w podobnym odcieniu (teraz pozostały mi już tylko narciarskie albo wełniane, niebieskie, na sznurku). Botki i torebka ożywiają całość mocnym odcieniem ciepłego brązu. 

      Checked coat is a main element of the whole styling: warm and cosy, somehow restrained in terms of colours and cut. Shining shawl (diamond-wannabe) and a pair of bright gloves (lost forever, by the way; now I have to choose between red ones for skiing and navy blue ones for making a snowman). Vividly brown winter boots and a bag are a meant to light the whole thing up. 

     Krótkie, kraciaste spodenki z wysokim stanem to jeden z tych elementów mojej garderoby, z którymi w jakiś przedziwny sposób zawsze się dogaduję. Może nie wydają się najlepszym pomysłem na zimę, ale mrozy tak syberyjskie jak tegoroczne raczej nie wydają się groźne. Całość raczej smutnego, bo brązowo-brązowego połączenia beżowej koszuli z brązowym sweterkiem postanowiłam przełamać zieloną muchą i zielonymi szelkami. (Ach, szelki. Oglądałam dzisiaj Casino Royale i Daniela Craiga tuż po wstrzymaniu akcji serca w białych szelkach i czarnej muszce wygrywającego 100 milionów dolarów). Jeśli chodzi o biżuterię, to ten złożony, błyszczący i wielotkaninowy zbiór ubrań nie potrzebował ich zbyt wiele - ograniczyłam się tylko do kolorowych kolczyków-papug

    Checked, high-waisted shorts are one of my favourite clothings- they just match, no matter what I put on. Granted - they may seem a bit too short as for winter, but this year's temperature is afraid of the freezing point actually. My whole, rather sad (brown and brown again) look gets a bit happier thanks to vividly green bow tie and suspenders. (Oh, suspenders. I have watched 'Casino Royale' today with Daniel Craig in white suspenders and a black bow tie winning one hundred million dollars). When it comes to jewellery, I have reduced it do a pair of colourful parrotlike earrings. 











wearing Stradivarius jacket / Monnari shirt / Zara sweater /
H&M suspenders & shorts / handmade bow tie
// ph Aleksandra Dzierwa Photography
To by było na tyle. Cieplutko, wielowarstwowo, z moim ukochanym odcieniem zieleni i w najbardziej gryzącym (gryzienie poprawia krążenie) sweterku świata. 

Zdjęcia - Aleksandra Dzierwa Photography  (oladzierwa.com.pl)

Trzymajcie się ciepło lub chłodno w zależności od klimatu, 

Xoxo, Zuza


 That's all I suppose. Warm, with my favourite hue of green and in the most uncomfortable sweater ever. 

Photos - Aleksandra Dzierwa Photography  (oladzierwa.com.pl)


 Take care guys and make sure you are either hot or cool depending on the climate.

 Xoxo, Zuza


7 lutego 2015

Tulle dreams

    Nie ma chyba na całym tym szalonym świecie dziewczyny, która (choćby przez kilka chwil) nie marzyłaby o karierze baletnicy. Nienaganne figury i idealnie wyprostowane plecy, eleganckie koki, słodkie półuśmiechy i delikatny, rozświetlający makijaż - to tylko tło dla najbardziej fascynującego elementu życia tancerek: garderoby. I chociaż czytanie książek z serii "Różowe baletki" porzuciłam dobre kilka lat temu, nie wspominając nawet o marzeniach dotyczących kariery w wyżej wymienionym zawodzie (ach ten brak wyczucia rytmu), to gorąca miłość do tiulowych spódniczek nigdy we mnie nie zgasła. Tą już widzieliście, ale nie w połączeniu z białym, koronkowym body. Wyjątkowo nie będę się dzisiaj rozwodziła i zaproszę was do obejrzenia zdjęć z sesji z Moniką Tokarczyk!

       There are not many firm things in this crazy world, but one thing is certain: every girl has at least once craved for a career in the ballet. Impeccable shapes, ideally straight back and hair in a bun - those are only the backdrop for the most important thing in ballet case: costumes. And even though I have given up both on reading books about little dancers and on dreaming abou dancing future, the love for tulle skirts is still in my heart. This one you have already seen, but not in a combination with a white, lace body, my latest love. I am not going to write a never-ending story this time, just will let you see the photos by Monika Tokarczyk, enjoy!










29 stycznia 2015

Accidental maroon chic




        Rok w formacie 24-godzinnym to zjawisko bezwzględnie cykliczne. Składa się zawsze z dwunastu miesięcy utkanych z dni, które uważny obserwator podzieliłby na godziny. Godziny złożone są z minut, a te z kolei z sekund, które można by w nieskończoność dzielić na tej nieskończoności coraz mniejsze fragmenty. Rok, czyli 365 dni opatrzonych swoim własnym  numerkiem, a nierzadko także patronem, mottem i hasłem przewodnim niezmiennie rozpoczyna się w styczniu. Wraz z pierwszym dniem tego najbardziej pierwszego z miesięcy wchodzimy również w karnawał. Czas radosnych (przynajmniej z pozoru) imprez do białego rana, mocnych makijaży i hektolitrów wypitych (różnych w zależności od pory dnia) płynów. Co roku to samo: nasze mocne, noworoczne postanowienia wystawione są na próbę balowania, szaleństwa, rozkoszy. I jak tu z tego wszystkiego wyjść z twarzą?

     Year served to us 24 hours a day is a ruthlessly cyclical occurrence. Inevitably composed of twelve months that are weaved from days.  Days can be divided into hours. Hours are made up of minutes that unfold into seconds. And seconds have millions of fractions in themselves, all piling up into infinity. Year has usually 365 days and its very own number. Sometimes someone gives it also a patron and motto. No matter what those are, year never fails to begin in January. The very first day of this month is also beginning of carnival, a strange period in which having fun is a must. You are supposed to dance, have fun and drink (water of course). How to come to terms with this pressure to enjoy the moment and inner compulsion to change your life in the new year?




Pracowanie nad własnym charakterem, korektę niezliczonych wad i walkę ze złymi przyzwyczajeniami zostawmy sobie na deser, to nie może być takie trudne. Dla prawdziwej kobiety, tej beztroskiej i oszałamiająco pięknej, powinien liczyć się przecież głównie wygląd! Jak skutecznie balansować pomiędzy presją środowiska, aktualnie panującą modą i własnymi przyzwyczajeniami, aby wyjść z karnawałowego szaleństwa obronną ręką?

Working hard to do away with the worst traits of your character is something I am unable to help you with. But one of the most important things for a woman to do is to look perfect in every single situation. How to strike a balance between current trends, window shopping and your very own  taste in difficult times of carnival? Listen.








1. Zapomnij o kolorach.

Nie, nie mam na myśli szat przeźroczystych niczym nowe szaty znanego nam z baśni cesarza. Chodzi mi głównie o wyzwolenie się z ogólnie panującego przymusu, że ubrania zimą muszą być ciemne. Nie każdej z nas dobrze jest przecież w nieśmiertelnej czerni, a każda inna barwa w wydaniu stroju wieczorowego może odnieść sukces!

1. Forget about the coloures.

I don't mean wearing transcendent things like in tale about new robes of the emperor. I am more about getting rid of some fixed preconceptions about having to wear dark things in winter or, even worse, only black for every special occasion. After all it's not the point to be in the colour of the crowd, but to be you!

2. Kieruj się instynktem

Bywa tak, że impreza już za kilka dni, a jedyne powtarzane przez ciebie zdanie zawiera nieśmiertelną frazę "nie mam się w co ubrać". Czasem warto jest wejść do tego jednego jedynego mijanego codziennie na ulicy second-handu, a nóż widelec coś tam na ciebie czeka!


2. Let the instinct drive you.

More often than not the closer the party, the emptier your wardrobe seems to be. Sometimes it is worth just to give a try to a second-hand you walk past every day, maybe this is a day?

3. Przypadek bywa najlepszym stylistą.

Stylizacja, którą dzisiaj widzicie, powstała jako hybryda tego, co akurat miałam pod ręką. Zamiana dżinsowej koszuli na marynarkę spowodowałaby natychmiastową zmianę wyglądu całej sylwetki i narzuciłaby pewien wymuszony szyk. A po co?


3. Coincidence happens to be the best stylist.

Styling you can see today is a cheerful mixture of everything I had at hand. Changing even one single element would lead to an instant change for more formal style, but for what reason?

4. W 90% ty to najlepsza wersja ciebie.

Zupełnie pozbawione sensu jest zakładanie czegoś, na co nie mamy w danym dniu ochoty. Nieważne jak elegancka, żadna sukienka nie będzie wyglądała dobrze w momencie, kiedy wolelibyśmy mieć na sobie koszulę i spodenki (ten zestaw też działa, wystarczy dodać szminkę).


4. In 90% you are the best version of yourself.

It makes no sense to wear anything you don't feel like at the moment. Advice seems stupid, but usually doing things against our mood is fatal in consequences indeed.







wearing Bershka dress / sh shirt / H&M shoes / handmade bracelets
// ph Monika Tokarczyk


Jakkolwiek banalnie mogą brzmieć moje rady, ja do tych prawd doszłam dopiero w siedemnastym roku życia. Taka jest właśnie stylizacja, którą widzicie na zdjęciach. Koronkowa, bordowa sukienka ma w sobie wszystkie cechy ciucha, który ma towarzyszyć nam przez całą noc: jest ultrawygodna, składa się tylko z jednej części (brzmi to głupio, ale jak praktycznie!). Lubię ten odcień koloru bordowego, ciepły i elegancki zarazem. Pomysł narzucenia szerokiej, dżinsowej koszuli to, jak już mówiłam, dzieło przypadku. (Ja nie założę?!) Wynikiem tego wszystkiego jest noszalancki, lekko mroczny grunge, który postanowiłam przełamać cekinowymi trampkami. Ani one bordowe, ani eleganckie, ale przynajmniej się błyszczą.

Jeśli chodzi o dodatki, to jak zwykle dobierałam je w najbardziej desperackim momencie pośpiechu. Bordowa róża (wszyscy wyobraźmy sobie, że żywa, że pachnie) nawiązuje do koloru sukienki, bransoletki noszę i tak codziennie, więc wielkim osiągnięciem nie są. To byłoby na tyle. 

Zdjęcia wykonane przez niezastąpioną Monikę Tokarczyk w Sali Lustrzanej w kieleckim WDK-u. To by było na tyle. Wracam na dobre. 
Xoxo Zuza!

However banal all this writing may seem, I have only came to understand some of those points in the seventeenth year of my existence. This comprehension led to the styling you can see today: a bit grunge, dark and joyful at the very same time. Lace, maroon dress is everything I may dream about for carnival. I like the colour (elegant and warm at the same time), the facture, the cut (only possible if you take into account how tall I am). Covering the whole thing with an oversize denim shirt is a bit nonchalant and seemed a real offence to some people I have a generation gap between. It gets even worse when you consider shoes: neither maroon, nor high-heeled, at last glittering.


When it comes to accessories, I have (as always) chosen them in a five-minutes-to-leave haste. Maroon rose (let's imagine it's real, with a delicate scent) makes the dress' colour even more deep. Those bracelets are my everyday companions, but happened to match the whole thing. 

Photos taken in WDK by irreplaceable Monika Tokarczyk. So be it. And what are your ways to survive the carnival? I am back in earnest.
Xoxo Zuza!